Dziś na stronie antyWeb przeczytałem o chorobie, która po raz pierwszy dotknęła wojskowych marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. W latach 60-tych ubiegłego stulecia żołnierze trenowali manewry wojenne przez użytkowanie komputerowych symulatorów wojennych. W trakcie ćwiczeń wyszło na jaw, że mózg trenowanych nie notował części otoczenia. Podobny objaw doświadcza część graczy i ma to związek z oszustwem, które chcemy zaaplikowac naszemu organizmowi - niczym mistrz magii chcąc sobie wmówić, że siedzimy w statku ponaddzwiekowym. W rzeczywistości brakuje nam bodźców.
Nowoczesne technologie oferują nam m.in. kina 5d, które przeciw działają tej chorobie. Niestety trudno jest urządzić sobie takie kino w warunkach ogniska domowego. Fotele kubełkowy, nagłośnienie przez 7 głośników, monitory ultra hd i wirtualne okulary - wszystko to na nic, bo brakuje jednego elementu. Twierdzę, że oblewanie głowy gracza cieczą, gdy nasz wirtualny awatar mija lustro wodospadu to aż nadto, ale technologia Scent Blaster, którą polecam byłaby świetnym gadżetem doo szukania zmysłów.
Nowoczesne technologie oferują nam m.in. kina 5d, które przeciw działają tej chorobie. Niestety trudno jest urządzić sobie takie kino w warunkach ogniska domowego. Fotele kubełkowy, nagłośnienie przez 7 głośników, monitory ultra hd i wirtualne okulary - wszystko to na nic, bo brakuje jednego elementu. Twierdzę, że oblewanie głowy gracza cieczą, gdy nasz wirtualny awatar mija lustro wodospadu to aż nadto, ale technologia Scent Blaster, którą polecam byłaby świetnym gadżetem doo szukania zmysłów.
0 komentarze